czwartek, 20 lutego 2014

VIII miesiąc - toksyczne mamo-koleżanki


Co u dziewczynek?
W ósmym miesiącu dziewczynki są rozkoszne, nieporadnie próbują raczkować, wspinać się i wstawać.
Naśladują dźwięki i oczywiście dużo "mówią". Te ich próby niezależności wymagają nieustannej asysty.
Martynka jest najbardziej podekscytowana, gdy udaje się jej wedrzeć do królestwa brata czyli pokoju Marcela. Tutaj aż piszczy z radości na widok całej armii samochodzików, czy budowli z klocków Lego.
Zwykle patrzy na mnie jakby chciała powiedzieć "mamusiu ty idź sobie zrób co potrzebujesz, a ja tutaj dam sobie radę i na pewno nie będę się nudzić". A potem " o nieeee, nie sprzątaj tych kolorowych klocuszków i tych maleńkich szklanych kuleczek ' :)

Co u mam? 
A mamy naszła pewna istotna refleksja i pytanie?
Ale najpierw słowo wprowadzenia:
Mam takiego wujaszka, który bardzo zaangażował się z życie i rozwój swojego małego bratanka, który jest w wieku Martyny. I nic w tym dziwnego czy też mnie zajmującego, bo nawet nie znam tego bratanka, a wujka widuję 2 razy w roku. Ale od jakiegoś czasu moja mama ( która mieszka blisko wujka ) zaczęła mi zadawać dziwne pytania: A co już potrafi robić Martynka? a czy już wstaje?, a czy wyszły jej ząbki?, a jakie sylaby już wypowiada? Wyczułam w tych powtarzających się pytaniach jakąś presję, jakby Martyna miała coś więcej potrafić ...
O co chodzi? zapytałam wprost moją mamę i okazało się, że wujaszek pasjonował się w porównywaniu postępów bratanka z Martyną. Rozbawiło mnie jego zachowanie, więc podczas kolejnego telefon zaprezentowałam skrupulatnie postępu w rozwoju córeczki:


Mówi już - Mama, Baba i prawie Tata
Wykazuję świetne poczucie humoru, bo uśmiecha się jak się z nią drażnię i zabieram/oddaję jej smoczek
Jest taka mądra skąd wie, że to żarty?
Rozpoznaje wszystkich z rodziny a jest tak inteligentna, że płacze jak widzi teściową
Uwielbia braciszka, gładzi jego zdjęcie, które jest na lodówce
Piszczy z radości jak widzi tatusia
Śpiewa przed snem murmurando
Prawie chodzi albo już niebawem zacznie ...

Kiedy porozmawiałam na ten temat z różnymi mamami okazało się, że każda miała taką właśnie toksyczną mamo-koleżankę, która ciągle wychwalała postępy i rozwój swojego dziecka i wywoływała mnóstwo obaw u drugiej mamy. Zastanawiam skąd to się bierze, przecież potrzebujemy wsparcia a nie rywalizacji. O ile wujkowi można to wybaczyć o tyle nas mamy trudno zrozumieć.


3 komentarze:

  1. Następnym razem powiedz, że rozwiązuje równania różniczkowe :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, mam tak kolezankę, razem chodzimy na spacer, bardzo potrzebuje towarzystwa, ale jak sie naslucham co jej córeczka już potrafi i co ona w tym dniu zrobiła, co upiekła co ugotowała ile wysprzatała to qurcze .... jakas przytłoczona jestem jej niesamowitością ... potem wracam do domu i zamiast poczuc sie pozytywnie naladowa, jakos tak dziwnie sie mam. Nie wiem jak to opisac, po prostu nie czuje się tak taka doskonała. ja nie umie się tak sama chwalić.

    OdpowiedzUsuń