środa, 15 stycznia 2014

VII miesiąc - czy być zołzą dla męża?

lektura obowiązkowa, kawa też obowiązkowa :), a zakładka do książki - praktyczna

Czy nie uważacie, że czasami jesteśmy "zbyt miłe"? Gotujemy, pierzemy, sprzątamy,same wstajemy w nocy do dziecka, bo jak miałybyśmy czekać aż płacz malucha obudzi lubego to lepiej zrobić to samemu.
Bierzemy na siebie 80% domowych obowiązków i przyzwyczajamy domowników do tego, że w domu zupełnie "naturalnie" panuje ład i porządek. Czasem miałam wrażenie, że im jestem bardziej doskonała w tych działaniach tym rzadziej ktoś to zauważa.
CZY WARTO??? Może czasem powinnyśmy być zołzowate?
Świetnie wyjaśnia to Sherry Argov w książce - Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?

Wiecie co stwierdza?
"Spośród setek mężczyzn, z którymi przeprowadziła wywiad na użytek książki, 90% zareagowało śmiechem i bez namysłu zgodziło się z tytułem. Niektórzy śmiali się jakbym odkryła ich największy sekret - mężczyźni lubią być intrygowani- mówili ..."

Ale my/ja też nie jesteśmy bez skazy. Wiem, trudno się do tego przyznać, ale tutaj możemy sobie na taką szczerość pozwolić, bo umówmy się -  no jaki facet będzie czytać blog - "Mama tydzień po tygodniu"? (ewentualnie mój mąż haha, ale to biorę na klatę : ) ).



A wiec ... czy drogim paniom obce jest zrzędzenie? Bo ja muszę się przyznać, że czasem zrzędzę, tak żeby się wygadać, poczuć ważne, sama nie wiem czemu wierzę, że to będzie skuteczne :(.
W książce są wymienione ciekawe style zrzędzenia wg męskiej klasyfikacji: 
zrzeda maratonczyk - zrzedzi dłuzszy czas, rozkłada siły ma 2, 3 godziny ( tak szum w tle :) )
zrzeda sprinterka - wybuchy sa intensywne znacznie szybciej sie meczy
samonakrecajaca sie placzka - nakreca sie tak bardzo, ze trudno jej przestać, a chwilami płacze
maruda skowronek - zaczyna dzień od marudzenia i planowania facetowi zadań do wykonania
maruda do poduszki, - gdy on zapada w głęboki sen ona zrzędzi mu nad uchem
rozbójnik - napada niespodziewanie o każdej porze dnia w chwili gdy wszystko toczy się dobrze, daje niezły wycisk 
snajper- działa z premedytacją, zwykle jest to jeden celny, powalający strzał 

Śmiech przez łzy co? Można się uśmiechnąć, ale muszę też szczerze stwierdzić że stosuję kilka metod. 
Zalecenie autorki książki
"Mężczyźni nie reagują na słowa. Reagują na brak kontaktu"

Trzeba nad sobą popracować :) 


A co na to córeczka?
Stawia na ruch !!!, twardo siedzi i tylko ta pozycja ją interesuje, leżenie jest akceptowane tylko wtedy gdy ma spać. Przyjmuje pozycję startową do raczkowania, ale jeszcze pupa za ciężka :)
Próbuje wstawać i najchętniej chciałaby, żeby ktoś cały czas jej w tym asystował. 
Podczas przewijania wykonuje akrobatyczne figury, nie ma szans, żeby spokojnie leżała, podczas tej czynności i mama musi się nieźle nagimnastykować, żeby pielucha dobrze trzymała się w odpowiednim miejscu. JEST ROZBRAJAJĄCA :)

2 komentarze:

  1. Zapraszam do mnie, do porodu coraz bliżej! Strach coraz większy ...
    Sprawdź sama!
    http://stormofhormones.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja porodu też się bardzo bałam,mimo trudności jakoś się udało i córcia szczęśliwie się urodziła:)
    zapraszam do siebie http://magiczne-szydelkowanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń