poniedziałek, 1 lipca 2013

Poród - cud narodzin





Magda
To była euforia szczęścia, że jest już z nami CÓRECZKA - cała i ZDROWA,… że 10 pkt i źe…. taka śliczna, że poród przebiegł bez powikłań. Ogromna wdzięczność losowi, Bogu, życiu. JESTEM SZCZĘŚCIARĄ !!! Mam cudnego 5-letniego synka a teraz córeczkę. Czego chcieć więcej? Obiecywałam sobie, że nigdy nie wolno mi będzie narzekać i zapomnieć, że to ogromna radość!!
Potem przyszedł czas na serię smsów, mm-mesów, mąż wysłał 200, ja mniej ale i tak nie nadążałam z odpisywaniem potem telefony, każdy zainteresowany, chce znać tysiące szczegółów, taka adrenalina…. Nie mogłam spać przez 3 doby w szpitalu, tyle energii miałam w sobie, choć nie była mi potrzebna, bo taki niemowlaczek cały czas śpi i w zasadzie rzadko widziałam, jak wyglądają jej oczka, bo zwykle były zamknięte. Ten czas spędzony w szpitalu to początek czegoś niezwykłego, ekscytacja i tak mało zajęć. Mogłam do woli patrzeć i patrzeć na ten mały cud - zupełnie mi się to nie nudziło !!!

A jak to wyglądało u ciebie Gosia?

Małgosia

W pamięci mam 2:15 11 maja 2013 :-). Moja Julcia urodziła się właśnie wtedy. Taka cudowna i śliczna ....też 10 pkt:-).
Wierzyłam, że będzie wszystko dobrze i właśnie tak było. Całość trwała 1 godzinę 15 minut, więc gdyby podsumować ten czas to wzbudziłam w sobie intencję, by nie cierpieć nadaremnie...jak mówi mój Przyjaciel.
Poza tym wpatrywałam się przez 2 kolejne doby w moją maliznę czy oddycha i czy ma wszystkie palce. Nawet oglądałam jaki ma kolor oczu...:-), a przecież wiem, że ten kolor oczu się zmienia.
Do tej pory istotka była we mnie...a teraz jest osobno - takie przedziwne uczucie:-)
Poza tym wszystkim w szpitalu spotkałam Ciebie Madziu - co dało mi siłę do niespania....uśmiechu i wspaniałego czasu:-)
Gdybym miała powiedzieć jak sobie poradzić w szpitalu w tak trudnym czasie.....to mieć oparcie w rodzinie i spotkać kogoś na miejscu - w moim przypadku Madzię i po prostu pobyć z Kimś w podobnej sytuacji....i już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz